poniedziałek, 30 lipca 2012

Z naszego ogródka

Z racji braku czasu (ciąża, macierzyństwo) w tym sezonie nasz ogródek żyje własnym życiem. Był plan stworzenia kącika grillowego ze ścieżką wiodącą od tarasu do bramki wyjściowej i zjazdem na wózek, niestety owe plany pozostaną na razie marzeniem odłożonym na następny rok. Miałam też wygospodarować przestrzeń na róże, ale to też innym razem. Póki co za ścieżkę służy nam wydeptana trawa a grillujemy na zielonej trawce. Marzy mi się również domek drewniany dla córek taki jak na owym blogu http://silje-sin.blogspot.com/2010/06/lekestue.htm. Rośliny po minionej łagodnej zimie bujnie rosną, kącik z owocami typu maliny, jagody, borówki, truskawki, poziomki, winogrono zagęścił się i zaowocował, iglaki pną się w górę ciesząc swą zielenią, wiele krzewów zakwitło po raz pierwszy właśnie tej wiosny i lata, jedynie magnolia wegetuje ostatkiem sił a hortensje rosną jak za karę i spośród kilku, które posiadamy zakwitła tylko jedna. Takie przydomowe ogródki posiada każdy z mieszkaniem parterowym mieszkający w naszej okolicy. Warunkiem zakupu naszego M było wykupienie udziału w gruncie i w ten o to sposób mamy całkiem spory obszar do użytkowania tylko dla siebie. Mieszkamy w jedno-klatkowym bloku wielorodzinnym. Świetnie się to sprawdza w przypadku posiadania dzieci i psa. Między nami sąsiadami panują swojskie klimaty i mieszka się tu oraz żyje zupełnie inaczej niż w mieście. W czas wolny od pracy wokół roztacza się zapach grillowanych smakołyków, gwar dzieci pluskające się w basenach ogródkowych tudzież szalejące na mini placach zabaw, a rodzice opalają się i plotkują o ile pozwala na to kapryśna trójmiejska pogoda. Po pracy można odpocząć i zrelaksować się od ulicznego zgiełku i ulicznych korków. Jedyny minus jest taki, że mój mąż mając do dyspozycji ogródek nie ma ochoty nigdzie wybywać z domu.













sobota, 28 lipca 2012

Od strony balkonu i tarasu

Balkon znajduje się od strony północnej, słonko świeci na nim do godzin poobiednich a potem mamy tutaj cień. Został odświeżony przez nas w zeszłym roku a w tym sezonie pokusiłam się jedynie o zakup różnobarwnych kwiatów i kilku donic. Gdy pada możemy zjeść sobie na nim małe co nieco czy pohuśtać się na hamaku. Wystrój jest całkowicie przypadkowy, nie aranżowałam go według jakiegoś konkretnego planu. Z balkonu prowadzi taras, który również zrobiliśmy w ubiegłym sezonie i dzięki temu przedłużyliśmy sobie mieszkanie o kilka metrów kwadratowych co jest zbawienne w przypadku gdy ma się tylko nieduże M a nie dom z basenem :-). W tym roku zainwestowaliśmy w drewniany stół i krzesła, w cieniu parasola wszelkie posiłki w dni gorącego lata smakują wyśmienicie. Posadziliśmy od tej strony tuje, które mam nadzieję  za 2-3 lata utworzą gęsty żywopłot, stwarzający nieco intymności. Przy balkonie rośnie biały bez, który w tym roku zakwitł, kalina oraz wrzosy, wierzby, pnąca róża oraz nieopodal znajduje się kącik owocowy, który w tym roku dał bujne plony jak na swe niewielkie gabaryty. Można również wypocząć na hamaku, dzierżąc w dłoni dobrą książkę lub gazetę. W następnym poście zaprezentuje wam nasz ogródek.














P.S. Mnie w tym blogowym świecie jak na lekarstwo. Malwinka nadal męczy się z kolkami a my razem z nią. Bywa, że od godziny 6 rano do 21 przesypia zaledwie 30 minut, a reszta dnia to ciągły płacz, krzyk i noszenie na rękach. Ami, czyli nasza pierworodna w tym okresie przesypiała prawie całe dnie a ja czasem zapominałam, że mamy w domu noworodka. Jestem tak zmęczona, ze potrafię usnąć w wannie, kompletnie nie mam czasu na nic, nawet na podstawowe czynności życiowe. Dziś mamy wakacje, córeczka śpi jak zabita a ja nadrabiam wszelkie zaległości w każdej możliwej dziedzinie życia i nareszcie jestem wolna od trosk i szczęśliwa.

piątek, 13 lipca 2012

Siostry

Ta starsza z niecierpliwością oczekiwała na tę młodszą, gładziła mnie po brzuchu gdy jeszcze byłam w ciąży wczuwając się w szturchańce tej młodszej. Gdy Malwinka przyszła na świat, Amelka w czasie wizyt w szpitalu nie okazywała zazdrości jednakże po powrocie do domu, pierwsze dni gdy byliśmy już w 4-kę a nie w 3-kę były nieco trudne. Ami była zagubiona, rozdrażniona i smutna. Obecnie jest dobrze a relacje sióstr zdają się być pełne uczuć miłości. Amelce brakuje nie raz wyczucia w kontaktach z maleństwem ale  stara się jak może. Gdy mała M płacze Ami biegnie z pomocą ze smokiem w dłoni, gładzi Malwinkę po włosach, całuje w czoło i rączki. Zorganizowała również dla młodszej siostry przedstawienie w roli głównej z kucykami, buja ją w kołysce czy spaceruje dumnie z wózkiem w czasie naszych wspólnych spacerów. Do naszych znajomych deklaruje ochoczo: zobaczcie to moja siostra Malwinka, słodkie maleństwo. Bywa jednak, że kocyk niesfornie ląduje na głowie Malwinki, zostanie ona też wytarmoszona za policzek czy rączkę bez wyczucia więc tak czy inaczej trzymam rękę na pulsie i skrupulatnie kontroluję siostrzane relacje.








czwartek, 12 lipca 2012

3 tydzień życia Malwinki Laurki

Te ponad 3 tygodnie życia naszej małej M minęły z prędkością światła. Każdy dzień jest niezwykle napięty, noce także. Próbuję pogodzić rolę mamy dwóch córek, żony i pani domu, wszystkie wypełniają każdą wolną minutę doby, która czasem wydaje się mi być zbyt krótką. Mimo zmęczenia, które czasem dopada ciesze się macierzyństwem, bo to powtórne miało się nam rodzicom już nie przydarzyć a jednak los miał dla nas inny chytry plan. Malwinka rośnie wraz z apetytem, który jej niezmiernie dopisuje. Zaczyna dostrzegać otaczający ją świat. Przy kąpieli i przewijaniu wysoko unosi główkę. Lubi się przytulać, taki mały z niej miś panda. Kolki wciąż jej dokuczają ale staramy się je jakoś łagodzić. Uwielbia spacery na świeżym powietrzu, przejażdżki autem, swojego smoka, mamine mleko oraz herbatkę rumiankową. A ja między przewijaniem a karmieniem, staram się zadbać o to by w domu było czysto i miło a córka pierworodna nie czuła się zepchnięta na dalszy plan. Wszelkie pasje oraz przyjemności typowe dla mnie odkładam na jakiś czas na potem ale obiecuje sobie, że w niedalekiej przyszłości do nich wrócę. Mam wam m.in. do pokazania moją łazienkę, balkon i kącik jadalniany, nad którym ostatnio pracowaliśmy. Dziś jednak dla osłody kilka fotek małej M, także robionych w pośpiechu i bez twórczego zaangażowania. Myślę jednak, że sama modelka jest na tyle urocza, że to rekompensuje wszelkie aranżacyjne braki.





niedziela, 8 lipca 2012

Piknik na Stadionie Leśnym w Sopocie oraz wypad do Jastarnii

Czasem burza, czasem deszcz i dużo słońca, tak mijają nam ostatnie dni urlopu ojcowskiego. Odważyliśmy się wybrać na pierwszą rodzinną wycieczkę z małą 2,5 tygodniową Malwinką. Za cel podróży obraliśmy dobrze nam znane i lubiane przez nas miejsce- Jastarnię. Malwinka zachowywała się wzorowo. Pospacerowaliśmy po molo, zjedliśmy pyszną świeżą rybkę, Amelka zaliczyła po raz pierwszy w swoim życiu wesołe miasteczko oraz pierwsza w tym sezonie kąpiel w zatoce. W weekend wybraliśmy się również na Piknik Rodzinny. Dla dzieci był to istny raj na ziemi, moc atrakcji jak co roku. Miały miejsce konkursy na scenie z bohaterami bajek, dzieciaki (Ami, Fifi i Hania) własnoręcznie lepiły garnki z gliny, wykonywały płócienne torby na zakupy, kwiatki z bibuły, puszczały przeogromne bańki, szalały na dmuchanych placach zabaw, objadały się serwowanymi smakołykami do woli. Zaznaczę, że i tym razem mała M zachowywała się wzorowo, przespała całą kilkugodzinną imprezę z przerwami na małe co nieco.
Jedzenie niebo w gębie: potrawy serwowane z grilla, zupy, surówki i sałatki, ciasta z kawą, lody i słodycze, owoce i świeże koktajle, uwielbiana przez dzieci wata cukrowa, regionalne przysmaki jak chleb ze smalcem i ogórkiem małosolnym, wędliny i ryby wędzone, oscypki na ciepło z żurawiną i mogłabym tak wymieniać bez końca a kiszki od rana marsza grają...  














Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...