W tym roku święta spędziliśmy w domu, w kameralnym gronie. Brak dalszej rodziny nie był odczuwalny ze względu na to, że nasze dzieci potrafią rozgrzać domową atmosferę do czerwoności. Było miło i gwarno a radość dzieci w czasie rozpakowywania prezentów nieoceniona. Brodaty w tym roku był bardzo hojny i wszystkich nas wspaniale obdarował, spełnił marzenia mniejsze i te większe. W czasie kolacji wigilijnej, towarzyszył nam stały repertuar polskich kolęd wyśpiewany przez Krzysztofa Krawczyka, na stole nie zabrakło również dwunastu świątecznych potraw mojej twórczości. Dla ducha wybraliśmy się do Kościoła św. Faustyny gdzie msze święte dla dzieci prowadzone są w bardzo kreatywny i swobodny sposób a dla ciała na kryte lodowisko, na łyżwy. Czas urlopowania nam jeszcze nie minął więc ku mojej uciesze będziemy się lenić jeszcze troszkę.
Tu mała rączka sięga po rogaliki
Choinka i prezenty na życzenie córki Amelki musiały być kolorowe i jarmarczne, tu jeszcze niekompletnie ubrana, doszły jeszcze lizaki-sopelki, pierniczki i złote bombki.
Nasza kolacja wigilijna. Tu Malwinka jeszcze w spódniczce baletnicy by po zjedzeniu kaszy biegać już na luzie w samym bodziaku. Nasz kochany urwis.
Szał prezentów, dla dzieci chyba to punkt kulminacyjny świąt.
Spełnione największe marzenie Ami wygrzebane ze sterty papierów. Moja córa lubi komercyjne zabawki, tak jak większość dzieci w jej wieku. Jest fanką kucyków i Barbie a oryginalne i niepowtarzalne nie są w jej guście.
Wszystkim życzę szczęśliwego Nowego Roku i by był jeszcze lepszy od pozostałych.