Niczym przewodnik turystyczny lawinowo wrzucam kolejne górskie kadry z naszej zakopiańskiej wyprawy. Motywacją do pokonywania km dla naszej starszej córki był zakup licznika do roweru i doprawdy takie małe rzeczy czasem działają cuda, dzielnie przemierzała z nami kolejne km. Z kolei młodsza latorośl codziennie na widok gór mamrotała ,,góly nie, góly nie plose'' i tak jak przyjechaliśmy do domu i wybraliśmy się czym prędzej nad morze, całowała z wielką tęsknotą i radością piasek he, he. Jak będzie niegrzeczna za karę zabierzemy ją w góry :-).
ale fajnie :D wyprawa udana w 100% widać to :D
OdpowiedzUsuńWow dzięki za te posty tematyczne. Oglądam z ogromnym wzruszeniem , ostatni raz w Zakopanem byłam 16 lat temu !! Jak miło powspominać . Relacją z Waszych wakacji mocno zachęciłaś mnie do wyjazdu właśnie w góry . Pewnie w tym roku już się nie uda ale kolejnych wakacji już nie odpuszczę . Pozdrawiam serdecznie ! Super z Was rodzinka :)
OdpowiedzUsuńprzepiękne zdjęcia! Wow, ale Ci córki wyrosły! Ślicznotki! Pamiętam, jak niedawno czytałam post o narodzinach najmłodszej... podziwiam, że daliście radę z taką wyprawą :)))
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, przepiękne widoki, przepiękna Wasza rodzinka. Twoje zdjęcie z roześmianymi dziewczynkami, z tą nóżką - rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam