Dziś obiecałam mojej córce i jej koleżance Hance upichcenie rogalików drożdżowych z dżemem. W moim stałym kulinarnym repertuarze wypieków znajdują się: ciasto marchewkowe, ciasto drożdżowe z owocami i kruszonką, rogaliki i bułeczki drożdżowe, które robię z dżemem (uwaga bo wypływa z ciasta), marmoladą i nutellą oraz ciasto z owocami sezonowymi, czasem też murzynek z budyniem czy w okresie świątecznym szarlotka, babka, makowiec. To te, które zawsze mi wychodzą i są takie wprost do schrupania, inne eksperymenty kulinarne kończą się zwykle fiaskiem ale warto próbować żeby się przekonać. W domu pięknie pachnie ciastem drożdżowym a ja niedługo nie zmieszczę się w swoje jeansy he, he ale to niedługo, póki co ulegam pokusom ile wlezie, bo w zdrowym i najedzonym ciele mieszka zdrowy i zadowolony duch!
wtorek, 30 sierpnia 2011
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Ciasto z malinami i śliwkami- uczta na balkoniez moją córką
Gdy pada deszcz mam wtedy czas na to, co w planach odkładam na potem, tak jest z pichceniem, remontami, zakupami itp. Dziś w ramach odskoczni postanowiłam wykorzystać dary natury w postaci świeżych wiejskich jaj, śliwek, malin i upiec moim ciasteczkowym potworom ciacho. Wyszło jak zwykle przepysznie, pochwalę się nieskromnie, bo to jest jedno z tych, które udaje się nawet najmniej zdolnym kurom domowym. Tak jak biszkopt do tortu jest moją słabą stroną, zwykle wychodzi podeszwa, tak ciasto z owocami sezonowymi udaje się zawsze. I tak jeszcze ciepłe, pokroiłam na nas dwie, spałaszowałyśmy po dwóch pokaźnych kawałkach z dużym apetytem i żadne strugi letniego deszczu nie były nam straszne.
Z wierzchu chrupiące a w środku soczyste
Na balustradzie wrzosy do wsadzenia w ziemię czekają na słoneczną aurę
Mój warsztat kulinarny :-)
piątek, 26 sierpnia 2011
Princess room- pokój mojej córki przed metamorfozą
Zauroczona dodatkami w stylu skandynawskim, odcieniami różu i bieli, motywami delikatnych kwiatków i groszków, postanowiłam wprowadzić nieco zmian do pokoju mojej prawie 4 letniej córki. Styl princess, postanowiłam złamać delikatnymi dekoracjami, pozrywałam dziecięce naklejki ze ścian, odmalowałam, pozdejmowałam zbędne dekoracje i posegregowałam lawinę zabawek do nowych pudeł i pudełeczek. Kupiłam regał Expedit, do niego idealnie pasujące pudła w groszki, do których to z kolei powędrowały wszelkie kucyki, ich domki oraz lalki Barbie. Na komodzie odzyskałam tak bardzo potrzebny luz i postawiłam nową lekko zmodyfikowaną przeze mnie lampkę, obok postawiłam zrobiony przeze mnie tekturowy domek oraz kosz wiklinowy, który to dostałam w prezencie od mojej mamy. Ozdobiłam go bawełnianą koronką i poduszeczką w róże, służy nam jako kosz na czystą odzież składaną do prasowania. Jakiś czas temu kupiłam również sznurkowy dywan i kilka dekoracji, których wymieniać nie będę gdyż widoczne są na zdjęciach. Za jakiś czas chciałabym zmodernizować kącik (wielka klonowa szafa plus biurko z komputerem) i zrobić kącik uczniowski ale z pewnością napiszę osobny post w stylu metamorfoza czyli przed i potem. Małą białą szafę oraz różowe drewniane biurko mam już upatrzone, pozostaje jeszcze kwestia zorganizowania budżetu :-). Koniecznie muszę wymienić również kinkiet nad łóżkiem, mam upatrzony ładny drewniany w kształcie korony na pewnym portalu internetowym. Kącik kuchenny mojej twórczości prezentowałam w poprzednich postach a tu dla przypomnienia kilka kadrów z królestwa mojej córki po delikatnym tuningu.
P.S. Chciałabym serdecznie podziękować pewnej Marzence, od której dostałam w prezencie tę groszkowaną girlandę. Marzenko dziękuję, dzięki tobie spełniło się moje marzenie.
środa, 24 sierpnia 2011
Jarmark Dominikański
Tradycji stało się zadość i w tym roku również wybraliśmy się na Gdańską Starówkę na Jarmark mojego imiennika. Cóż mogę napisać...Żenujące jest to, że na takim Jarmarku ludzie sprzedają również kity i kicze, które bliższe są klimatom rynku, czy stoisk znajdujących się w tunelach stacji metro. Ówczesny Jarmark nie jest tym, który pamiętam z minionych lat. Uważam, że to miejsce powinno być przeznaczone wyłącznie dla ludzi, którzy sprzedają rzeczy z duszą, takie o wymiarze artystycznym, niepowtarzalne i wyjątkowe, czy też zawierające w sobie historię pokoleń. Z aparatem w dłoni, przepychając się między tłumem ludzi, szukałam jednak tego, co może wydawać się nietuzinkowe, co może zachwycić nawet przeciętnego odbiorcę. Znalazłam kilka stoisk z wyrobami hand made, ceramiką oraz te pachnące wiejskim chlebem i pieczoną kiełbachą. Sama Starówka zachwyca mnie ilekroć na niej jestem i o każdej porze roku. Lubię przechadzać się jej uliczkami, spałaszować coś na ząb na deptaku, poczuć zapach kawy unoszący się z pobliskich kawiarenek, posłuchać muzyki ulicznego grajka. Ja po prostu kocham to miasto, mimo, że nie jest moim miastem rodzinnym, bo mieszkam tu zaledwie 5 lat.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Pójdę boso- ogrody Oliwskie
Jest takie miejsce w Oliwie, któremu trudno się oprzeć. Jako miłośniczka przyrody i kwiatów, pałam do niego miłością i sympatią przeogromną i nie mogę przejść obok obojętnie gdy jestem w pobliżu.. Może kiedyś część pomysłów na zagospodarowanie terenów zielonych przeniosę z tego miejsca do mojego ogródka. Milusińscy z rodzicami również mają tutaj mini raj i nie straszna im nuda. Jest to moje kolejne magiczne na literę m, pachnące różami, świeżo skoszoną trawą, szumiące wodą. Można tam spacerować godzinami i relaksować się, szczególnie wieczorową letnią porą, gdy ludzi jest już niewielu, bo ja przecież nie lubię tłumów. Gdy patrzę na zdjęcia poniżej i słucham piosenki Pójdę Boso, to po prostu dusza mi się śmieje! Czasem tak niewiele potrzeba do szczęścia. Po prostu usiądź, rozgość się i odpocznij.
I dopiero gdy zawoła Bóg
To pożegnam wszystkie te rzeczy i znów
Pójdę boso
Pójdę boso
Pójdę boso
Pójdę boso
Zamkną za mną drzwi (pójdę boso)
Nie zabiorę nic (pójdę boso)
Zamkną za mną drzwi (pójdę boso)
Nie zabiorę nic
Subskrybuj:
Posty (Atom)