poniedziałek, 19 września 2011

Pożegnanie lata- nad morzem...

Był sobie słoneczny, niestety ostatni tego lata weekend. Pod jego urokiem postanowiliśmy wybrać się na spacer nad morze. Była wata cukrowa a za jej sprawką poklejone ręce i buzie, chłodny wiatr we włosach, zimny piasek pod stopami, szum fal, wiaderko muszelek i żołędzi przytargane do domu oraz zamek z piasku. Było miło, radośnie, rodzinnie, spokojnie i tylko w sercu jakoś smutno, że lato trwało tak krótko.










piątek, 16 września 2011

Sposób na podniesienie endorfin- gorąca czekolada plus słodki deser

Ostatnimi dniami odnotowuję drastyczny spadek nastroju i kondycji fizycznej. Zapewne jest to skutek choróbska, które męczy mnie objawami typu angina/grypa/zapalenie zatok od tygodnia a także pogody, która coraz mniej przypomina tę letnią. Nie lubię jesieni i niech mnie teraz linczują wszyscy Ci, którzy zachwycają się jej barwnymi liśćmi, kasztanami, grzybami, złotymi jabłakmi i jarzębiną. Dla mnie wszystkie te atrybuty dostępne są jako dar późnego lata a jesień kojarzy mi się głównie z pociąganiem nosem, krótkimi dniami i mżawką za oknem oraz ogólnie panującymi nastrojami typu: tak mi, źle, tak mi źle, tak mi szaro, życie me ciągnie się jak makaron...Ostatnio siedząc w nadmorskiej kawiarence w Łebie, podsłuchałam rozmowę pewnej rodziny a dokładnie mężczyzny, który kończył pałaszować obiad i zabierał się do deseru: szarlotka z lodami i bitą śmietaną mmm. I tak jakoś utkwiły mi w pamięci jego słowa, które kierował do swojej żony i dzieci cyt.: ''dobre jedzenie mnie uszczęśliwia''. Za przykładem szczęśliwego i sytego pana, wieczorową pora postanowiłam wprawić moją rodzinkę w równie dobry nastrój i wedle zasady przez żołądek do serca, zaserwowałam im gorącą wedlowską czekoladę, rozpuszczaną wcześniej w garczku z odrobiną wody i ekologicznej śmietany z Łukty oraz biszkopty nasączone mlekiem, okryte kołderką z bitej śmietany, z kawałkami startej gorzkiej czekolady. I wiecie co powiem wam, to działa!




wtorek, 13 września 2011

Z miłości do gotowania czyli mój przepiśnik i ulubione książki kulinarne

Z tą miłością w tytule posta to może lekko przesadziłam, lubię gotować i całkiem nieźle mi to wychodzi ale tylko i wyłącznie w przypływie weny twórczej i gdy mam na to gotowanie ochotę. Jak już kiedyś wspominałam mam kilka ulubionych przepisów z polecenia babci czy też internetu i właśnie te trudne do zapamiętania i niezawodne, postanowiłam spisać. Zwabiona waszymi fantazyjnymi pomysłami na ''przepiśnik'', w czasie weekendowych zakupów ujrzałam coś, co mogłoby mi posłużyć jako bazę do stworzenia własnego. I tak wykorzystując wstążki, które miałam w posiadaniu, przyozdobiłam okładkę i zrobiłam sznureczek zakończony drewnianym koralikiem, służący jako zakładka. Przykleiłam trzy muffinki i drewnianego grzybka, którego to kiedyś moja córka dostała w prezencie wraz z innymi gadżetami od pewnej ciotki klotki. Powycinałam kilka sprawdzony przepisów z gazetek kulinarnych i wrzuciłam je do kopert znajdujących się na początku i na końcu przepiśnika. Każdy dział zaopatrzony jest w spis treści, który przyozdobiłam z kolei materiałowymi kokardkami. Dział wypieki i potrawy mączne pęka w szwach, inne zapełnię w swoim czasie.




Będąc w temacie kulinariów chciałabym wam zaprezentować dwie moje ulubione książki kucharskie, które oprócz bogatych ilustracji, które mi osobiście zapierają dech w piersiach, bogate są w pomysłowe i oryginalne pomysły na małe co nieco. Książkę ,,Kuchnia Polska'', kupiłam za grosze i jest ona po prostu skarbnicą wiedzy kulinarnej- 214 stron wspaniałych przepisów.


Natomiast książkę ,,Gotowanie w 30 minut'' dostałam w czasie studiów, w prezencie od mojej babci. Miała ułatwić mi wejście w dorosłe i samodzielne życie w dziedzinie ja kontra gary i mój przyszły głodny mąż he, he. Książka bazuje na nietuzinkowych i oryginalnych pomysłach oraz zdjęciach, które gotowa jestem nazwać sztuką tudzież arcydziełem fotografii kulinarnej.




czwartek, 8 września 2011

Porcja zdrowia i urody czyli jesteś tym co jesz

Od jakiegoś czasu mój organizm domaga się zdrowego trybu życia, w końcu ma dość lodów, gofrów i wszystkich tych frykasów serwowanych na nadmorskim deptaku. Dziś na obiad przygotowałam zapiekankę z warzyw, które o tej porze roku są soczyste w swym smaku i barwie oraz przepyszny sok z marchwi i jabłek. Jabłka, które kupiłam tak pięknie pachniały, że mój zmysł powonienia oszalał na ich punkcie. Kroiłam je na ćwiartki i łapczywie niuchałam, słodkie i kruche mmm. Jako dziecko potrafiłam zjadać dziennie owy owoc kilogramami, jabłka przywoziliśmy od moich dziadków z działki. Teraz niestety jabłka w dużych porcjach mi szkodzą ale sok przecierowy z ich niewielką ilością ku mojej radosze nie. A to moja porcja zdrowia i urody, serwowana w szklance karotkowego soku na deser i naczyniu żaroodpornym na obiad.

środa, 7 września 2011

IKEA- moi faworyci czyli ty tu urządzisz

W tym sezonie Ikea bez wątpienia zdobyła moje serce a w poprzednich sezonach bywało z tym różnie. Jest tyle rzeczy, które z chęcią przytargałabym do domu, w moim guście i w rozsądnej cenie. W naszym M z pewnością nie brakuje mebli czy dekoracji z Ikei, jedne cieszą się sympatią do dnia dzisiejszego, inne nie co mniej. Bywamy w niej często, mamy do niej dosłownie rzut beretem- 10 minut autem. Z resztą, kto by się nie skusił na loda czy hot doga za 1 zeta ha, ha czy całkowicie bezpłatną bawialnię dla spragnionych wrażeń dzieciaków. W czasie ostatniej wizyty, dwa piętra Ikei przespacerowałam z ogromnym entuzjazmem i zachwytem, upatrzyłam sobie następujące gadżety i mam nadzieję, że z czasem pojawią się one w moim domu.
Choć o gustach się nie dyskutuje to ja z pewną dozą nieśmiałości przedstawię wam moich faworytów.
Meble Hemnes są cudne w całej swej krasie bez względu na model i kolor, eleganckie, dobre jakościowo. Zakochana jestem w tych do salonu, w kolorze caffe latte i białych do sypialni ale nie tylko. 
Te obecnie w moim zasięgu finansowym to: stolik nocny z litej sosny szarobrązowy a do niego jakaś nieduża lampeczka w kolorze bieli mmm...
i stolik z litego świerku w kolorze szarobrązowym a pod nim puszysty jasny dywan.
I te o których marzę...

Szalenie podoba mi się również stolik-barek z myślą o kuchni, jednakże u nas w Ikea Gdańsk Matarnia jest niedostępny.
 Do łazienki natomiast z chęcią kupiłabym do kompletu tę szafkę. Łazienkę mamy urządzoną w kolorze biel-mięta i świetnie by się komponowała z całością.
Do pokoju mojej córki planuję kupić ową szafę i zmienić w niej gałki upatrzone na pewnym portalu netowym.

Z nowego katalogu podobają mi się następujące aranżacje:

Z miłości do babeczek i kropek.

Jeśli sypialnia to tylko taka: cudna pościel (muszę ją mieć), meble i tekstylia. Jestem zakochana!

Cudna szafka łazienkowa i ta pod umywalkę również.

 I choć nie lubię masówek, prezentuję wam również dobrze znane z wielu blogów dodatki, które mają ogrom zwolenników a wśród nich i mnie.

Zdjęcia są własnością ikea.pl

Jest jeszcze wiele dodatków i mebli, w tym te ogrodowe (np. leżaki z drewna akacjowego), które mnie ujmują swoim wyglądem ale niech to pozostanie słodką tajemnicą, gdyż w innym razie ten post nie miałby jeszcze długo swojego końca. I rzec się chce na koniec: Ikea ty tu urządzisz!

piątek, 2 września 2011

W moim ogrodzie gdzie czas wolniej płynie

Temat ogrodu, ogródka przewijał się na owym blogu wielokrotnie. Dla przypomnienia mieszkam w niewielkiej wsi pod Gdańskiem, która z racji rozbudowywania się, domki i bloki wielorodzinne rosną niczym grzyby po deszczu, wsią już nie jest. Niestety nie posiadam domu ale fakt posiadania mieszkania z ogródkiem przydomowym też mnie bardzo cieszy, gdyż ten znacznie zwiększa naszą przestrzeń życiową i jest miejscem gdzie uwielbiamy spędzać letnio-wiosenny czas. W końcu 9 rodzinny blok to nie falowiec z 11 piętrami :-). Panuje tu taka swojska sąsiedzka atmosfera, w zasięgu wzroku mamy las i staw oraz dzikie pola a gdy pogoda na to pozwala dorośli wspólnie grillują a dzieciaki bawią się do upadłego. Lubię to miejsce. Jeśli chodzi o ogród, a raczej ogródek, wkładam w niego mnóstwo serca, energii i czasu. Tajemniczy ogród to nie jest ale z roku na rok wygląda coraz ładniej. Nie udało nam się w prawdzie zrobić w tym sezonie ścieżki ze żwiru ozdobnego i kącika grillowego oraz różanego ale powstał taras, który lada moment będzie gotowy do użytku oraz odremontowaliśmy balkon a także poszerzyłam kącik owocowy a do ogródka przybyło sporo nowych roślinek. Marzą mi się kolorowe rabaty w stylu wiejskim ale ze względu na mojego psa, który ma naturę psa- ogródkowej demolki, wszystko muszę skrzętnie ogradzać płotkami i rollborderami a rośliny sadzę w sporych odstępach od siebie, by czteronożna mogła między nimi biegać a nie po nich jak to niejednokrotnie bywało. Tak prezentuje się całość.

Od strony południowej


Od strony furtki
Od strony północnej
 Obrzeża balkonu jeszcze schną więc taras jeszcze niedokończony ale lada dzień będzie gotowy.
 Od strony północno-wschodniej



 Kącik owocowy
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...