poniedziałek, 25 marca 2013

Zapraszam na wycieczkę do Krakowa

Miasto Kraków dotąd było mi znane jedynie z opowieści znajomych, którzy zgodnym chórem twierdzili, iż jest ono niezwykle urokliwe. Od dziś dołączam do ich grona, jestem zachwycona...
W podróż zabraliśmy ze sobą najmłodszą latorośl i połączyliśmy przyjemne z pożytecznym (wyjazd służbowy ze zwiedzaniem i wypoczynkiem). Wówczas gdy mąż pracował jak mrówka, my zwiedzałyśmy Stare Miasto Kraków oraz odwiedziłyśmy dawno niewidzianych znajomych z południa Polski. Kasiu, Marzenko dziękuję wam za spotkanie, wasze miłe towarzystwo oraz upominki dla mojej dzieciarni. 
Jak było? Relaksowałyśmy się w SPA, spacerowałyśmy brzegiem Wisły nieopodal Wawelu, zwiedzałyśmy Stare Miasto (ulicę Grodzką, Floriańską, Planty oraz Stary Rynek), chodziłyśmy do pobliskiej kawiarenki na szarlotkę. Wieczorem, już całą trójką szliśmy na obiado-kolację i kaloryczny deser do wybranej restauracyjki i tu na uwagę zasługuje Restauracja pod Wawelem, która nas oczarowała nie tylko swym wystrojem i niepowtarzalnym klimatem ale również Kuchnią Staropolską oraz przystępnymi cenami dań. Z okazji pierwszego dnia wiosny szef kuchni serwował wszystkim gościom sałatkę owocową i warzywną całkowicie gratis a do rachunku na ,,do zobaczenia ponownie'' po kieliszku wiśniówki. Kelnerzy przedstawiali się gościom ze swojego imienia a kelnerki uroczo przystrojone w fartuszki i podkolanówki przywoływały klimat sielskości. W toalecie można posłuchać całej serii zabawnych kawałów oraz poczytać równie zabawne slogany skierowane do gości stolicy, wystrój również pozostaje nietuzinkowy. 
Co więcej? Na uwagę zasługują również sklepy i sklepiki z artystycznymi wyrobami: piękna ceramika, szkło polskie, zabawki z drewna kuszą z wystaw sklepowych. Podobały mi się również miejsca takie jak pijalnia czekolady, wytwórnia cukierków i lizaków. Mieszkańcy Krakowa wydawali mi się niezwykle gościnni i pozytywni. Gdy miałam do pokonania serię schodów z wózkiem, chętnych do pomocy dźwigania go była cała masa. Klimat kawiarenek i kameralnych restauracyjek jest wyjątkowy. Tort Wiedeński i gorąca czekolada o smaku piernikowym- mmm palce lizać. Pobiłam rekord- 5 godzin spacerowania krętymi alejkami z Malwinką w wózku z przerwą na obiad i to bez większego marudzenia małej M. Warto było wybrać się na ten drugi koniec Polski, mimo męczącej podróży, wróciliśmy z bagażem przemiłych wspomnień.

P.S. Cała masa zdjęć jest usprawiedliwieniem mojej rzadkiej tu obecności. Zapraszam na wycieczkę.
Rynek



  
Spacer ulicą Grodzką





Wawel


 Moje łasuchy

16 komentarzy:

  1. szkoda, że nie dałaś znac, że będziecie w Krakowie...
    zdjęcia urokliwe :)
    ależ dziecię Ci urosło!!
    a Restauracja pod Wawelem faktycznie klasyk do "odhaczenia" jak się tu jest! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy i nie ostatni raz zapewne byłam w tych stronach a i gdy będzie ku temu okazja serdecznie zapraszam do siebie na kawałek ciasta i małą czarną, taką jak lubisz :-). Ja to skromna osóbka jestem, jakoś nie mam odwagi narzucać się innym swoją obecnością ale ciesze się, że miałabyś ochotę na spotkanie :-)

      Usuń
  2. Kiedyś częściej bywałam w Krakowie, teraz to tylko przejazdem :) Ale ty Kochana mieszkając w Gdańsku tez nie możesz narzekać;) Malwina to już mała panienka, śliczna jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu Malwinki, na tym foto słabo ją widać ale rzeczywiście rośnie nam mała ślicznotka. Trójmiasta rzeczywiście nie zamieniłabym na inny zakątek naszego kraju, dlatego mieszkam tu z wyboru od kilku lat i wciąż odkrywam uroki tych stron. Pozdrawiam

      Usuń
  3. och, ja Kraków uwielbiam :) ale i Gdańsk swego czasu skradł moje serce...:) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Malwinka - prześliczna!
    Piękna fotorelacja :) My też niedawno byliśmy w Krakowie - to są zawsze niezapomniane i bardzo energetyzujące chwile. Cieszę się, że miałaś taki cudny wyjazd. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. Ja też się cieszę, pewnie swobodniej byłoby tylko we dwoje ale jakoś nie miałam sumienia, zostawiać małego ludzika na tyle dni bez mojej matczynej opieki.

      Usuń
  5. Oj smaka mk zrobiłaś na Kraków tą fotograficzną relacją, dawno nie byłam, nie byliśmy, a z dziećmi to już wcale...
    Malwinia jaka już duża...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my z Marzenką rozmawiałyśmy o tobie, że fajnie byłoby się spotkać, bo o ile dobrze pamiętam ty jesteś z Knurowa a ona z Będzina więc rzut beretem. Do Krakowa chyba masz godzinkę jazdy, to w każdej wolnej chwili możecie sobie zrobić rodzinny wypad.

      Usuń
  6. Uwielbiam Kraków, ale ta Twoja pociecha już duża, kiedy to zleciało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak czas w tym przypadku działa na naszą korzyść, już po kolkach, teraz zęby he, he, za chwilkę pierwsze kroczki a potem to już chyba z górki no nie.

      Usuń
  7. Wow wow i jeszcze raz wow. Ja się w Krakowie "zakochałam" już w czasach liceum kiedy tam po raz pierwszy pojechałam :) No i Kochana zapunktowałas u mnie że jednak zdecydowałas się na wyjazd z Malwinką bo Ty wiesz że ja tez bym tak samo zrobiła :)Piękne zdjęcia aż się poczułam jakbym tam znowu była :) Cieszę się że wróciłaś zadowolona, pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja juz tyle slyszalam, ze to piekne miasto pelne magii i tyle sie widzialo kadrow a nawet planow filmowych z Krakowem ze teraz zostaje tylko to posmakowac... kiedys...:) Widze wyjazd udany wiec teraz dziewczyny ze swoim mezczyzna beda zwiedzac caly kraj i teraz delegacje bede polaczeniem przyjemnego z pożytecznym :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Edytko w miarę możliwości he,he. Mam nadzieję, że mój mąż nie potrzebuje obstawy i przyjemne z pożytecznym będzie tylko z nami a jak wyjedzie sam to wyjazd będzie jedynie pożytecznym...Dzięki za pomysł, który mi podsunęłaś.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...