Nasza trójka ostatnio żyje w nieustającym biegu, dokładnie na wariackich papierach. Mąż wciąż jest w rozjazdach, dziecko w nowym przedszkolu a ja w nowej pracy. Czas ucieka gdzieś między palcami, dni przeplatają się z nocą, a ja ile sił w nogach uciekam przed zmęczeniem, które czasem bezlitośnie mnie dopada ale zaznaczę, o tak na marginesie, że walczę dzielnie. Byleby, zdrowie było a reszta zwykle się jakoś układa.
Wracając do tematu, jednym ze moich ulubionych sposobów, tym na podniesienie endorfin i wprawienie w dobry nastrój jest gorąca czekolada. Ta przedstawiona przeze mnie na zdjęciach poniżej, jest prezentem od mojego m, przywiezionym właśnie z jednego ze szkoleń. Co czekolada ma do szkolenia? Jeden z psychologów biznesu, wręczając ją wybranym przez siebie osobom rzekł: z miłością jest dokładnie jak z tym kubkiem czekolady, trzeba napełniać, by potem brać i się rozkoszować. Także napełniłam i wypiłam, było przepysznie :-). Appefeelstrudel: apple, almond, cinnamon, vanilla- po prostu odlot warty pokuszenia.
Świetny pomysł:) choć nie jestem wielbicielką czekolady, to na taką bym się skusiła:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
mniam:)
OdpowiedzUsuńTakie Chco na pewno pomaga naladoac akumulatory. :)Trzymajcie sie tam cieplo!!!
OdpowiedzUsuńMniam :)) My po sobotnim spacerze żesmy się czekoladą delektowali :)
OdpowiedzUsuń